W 2015 roku rząd holenderski wprowadził instytucję referendum konsultacyjnego, rzekomo w celu poprawy demokracji. W rzeczywistości jednak nie chciano, by do niego doszło. Obywatele Holandii, chcący doprowadzić do referendum konsultacyjnego, są zobligowani do zebrania 300 000 podpisów na papierze. Przeciętnie na pozyskanie jednego ważnego podpisu potrzeba jednej godziny, dlatego holenderski rząd był przekonany, że nikt nie zdoła zebrać tylu chętnych. Choć w teorii prawo miało ułatwić organizację referendum, to władza nie chciała dopuścić do jego realizacji.
Z tego powodu nie akceptuje ona zastosowania systemu „Digid” do poświadczenia danych. „Digid” to holenderski cyfrowy systemem uwierzytelniania danych, wprowadzony przez rząd, by umożliwić obywatelom cyfrową komunikację z władzami.
Na nieszczęście holenderskich prawodawców, jeden z prowokacyjnych blogów dowiedział się, jak zebrać „prawdziwe” podpisy przez ludzi, którzy dosłownie kreślą swój „prawdziwy” podpis na komputerze, poprzez zastosowanie specjalnego pulpitu do rysowania w formie elektronicznej. Mimo iż zebrano 300 000 podpisów, fakt ten został kompletnie zignorowane przez holenderskie mainstreamowe media.
Pierwsze referendum w ramach nowego prawa, jeśli dojdzie do skutku, będzie wymierzone w układ stowarzyszeniowy z Ukrainą. Organizacja „Geenstijl”, współodpowiedzialna za starania do doprowadzenia do głosowania, uważa że stowarzyszenie UE z Ukrainą niepotrzebnie prowokuje napięcia w Europie. Jak podkreślają, UE została założona w celu promowania stabilności i pokoju na kontynencie, tymczasem układ stowarzyszeniowy podważa te zasady.
Zdaniem organizacji, europejski układ stowarzyszeniowy oraz zaangażowanie NATO w Ukrainie skutkowały:
1. Brutalnymi zamieszkami w Kijowie,
2. Upadkiem ukraińskiego rządu,
3. Zaanektowaniem Krymu,
4. Wojną na wschodzie Ukrainy,
5. Możliwym rozszerzeniem UE bez konsultacji z obywatelami krajów członkowskich,
6. Napływem pieniędzy do kraju, który wciąż jest zarządzany przez skorumpowanych oligarchów,
7. Ingerencją UE i NATO w byłe republiki sowieckie.
Holandia będzie przewodniczyła Radzie UE w 2016 roku. Dokładnie w tym czasie obywatele tego kraju mieliby pójść do głosowania przeciwko europejskiemu układowi stowarzyszeniowemu z Ukrainą. Brukselskie elity już wiedzą, że dalsze rozszerzenie UE budzi kontrowersje. Nowością jest jednak to, że referendum odnosić się będzie również do polityki NATO. Kierownictwo sojuszu nie będzie mogło zignorować faktu, że dojdzie do pierwszego głosowania nie organizowanego przez skrajnie lewicowe partie, a skierowanego przeciwko działaniom NATO.
Źródło: shutterstock.com
